kwietnia 11, 2018

Prosty zegarek DIY

Prosty zegarek DIY
zegarek DIY, do it yourself zegarek, własnoręcznie robiony pasek do zegarka, handmade zegarek watch

Aby zrobić zegarek DIY przygotuj:


  1. Przejrzyj rzeczy a na pewno znajdziesz w nich jakiś stary, nieużywany zegarek. Zanim zabierzesz się do pracy wymień w nim baterie i sprawdź czy działa.  
  2. Zmierz szerokość zegarka w miejscu gdzie powinien być pasek i dobierz w sklepie odpowiednią gumkę. Długość gumki to: obwód twojego nadgarstka, minus długość zegarka, plus ok. 5-6 cm na przyczepienie jej do zegarka. Długość mojej gumki to 13 cm, 10 cm (obwód nadgarstka) minus 2 cm (długość zegarka) plus 5 cm na przyczepienie paska = 13 cm
  3. Wytnij z materiału pasek, który będzie dłuższy o ok. 3-4 cm od gumki a jego szerokość to szerokość gumki x 2 +1 cm.


  1. Złóż pasek materiału na pół, lewą stroną do środka. Przeprasuj i przeszyj tak żeby do środka zmieściła się gumka czyli jakieś pół centymetra od brzegu.
  2. Wywróć pasek na prawą stronę i nawlecz gumkę w środek. Najlepiej zrobić to za pomocą agrafki. Na koniec zszyj końce gumki i paska ze sobą tak aby materiał był pomarszczony.

  1. Nawlecz pasek na zegarek i przeszyj.



kwietnia 03, 2018

Listen to: Enya. Początek serii o muzyce

Listen to: Enya. Początek serii o muzyce
 
Cześć kochani!
 Dzisiaj post o muzyce, która jest dla mnie jak uzależnienie. W pracy, w drodze, w czasie odpoczynku - zawsze obecna i zawsze mam niedosyt czegoś nowego. Tym wpisem chciałabym rozpocząć nową serię i pokazać wam kawałek mojej playlisty 😉
Enya Brennan pochodzi z małej wioski na południu Irlandii i 17 maja tego roku skończy 57 lat! Jej imię pochodzi od celtyckiej bogini Ethlin, a jej pierwszym językiem jest rdzenno-celtycki. Od najmłodszych lat jest związana z muzyką. W 1984 roku zaczęła przygodę z muzyką filmową, komponując do filmu "Żabi książę". Przełomową w jej karierze była płyta "Watermark" z 1988 roku i najbardziej znany singiel z tej płyty "Orinoco Flow". W 2001 roku artystka napisała dwa utwory do ścieżki dźwiękowej filmu "Władca Pierścieni" - "May it Be" oraz "Aniron" który jest w fikcyjnym elfickim języku! Jest to postać niezwykła nie tylko z powodu swojej twórczości ale także sposobu bycia. Uwielbia koty, których swego czasu miała aż 12, mieszka w zamku, rzadko udziela się publicznie i praktycznie nie koncertuje. Pomimo tego, że nie udziela wywiadów, nie piszą o niej portale plotkarskie, nie buduje swojego wizerunku podczas tras koncertowych, ma na koncie ponad 70 milionów sprzedanych płyt! (dane na rok 2007). A do jej fanów należał m.in. sam Jan Paweł II.  



 Pamiętam, że pierwszym utworem Enyi jaki usłyszałam był "Only Time" i od razu się w nim zakochałam! Jest to chyba jej najbardziej znana piosenka. Zawsze kiedy słucham Enyi budzi się we mnie jakaś tęsknota i pragnienie bycia blisko natury. Kojarzy mi się także z dzieciństwem. Wszystkie jej utwory mają wyrazistą i piękną melodię podobną do utworów muzyki klasycznej, jednak jak dla mnie dużo bardziej interesującą. Jest relaksująca i bardzo pozytywnie nastraja. Czasami kiedy mam już przesyt wszystkiego dookoła włączam jej piosenki i odpoczywam. Spróbujcie położyć się na plaży, nad jeziorem lub na łące z Enyą w słuchawkach i obserwować przepływające na niebie chmury. Być na jej koncercie - marzenie.

  The Very Best of Enya 
Enya music, Najpiękniejsze utwory Enya, Favourties of Enya
Ulubione piosenki Enya, Enya playlist, piosenki relaksacyjne, Enya
beautiful of Enya, Listen to Enya, Najpiękniejsze piosenki Enya
Enya, songs of Enya
Enya, najpiękniejsze piosenki Enya, muzyka odpowiednia do zrelaksowania się, natura

marca 26, 2018

Jak zmienić swoje życie tu i teraz

Jak zmienić swoje życie tu i teraz
jak uciec od rutyny, przełam rutynę, jak zmienić swoje życie na lepsze, zmień swoje życie

Bywa tak, że wyrabiam sobie bezpieczne i przyjemne rytuały. Wracam z pracy, jem obiad, przeglądam IG, wieczorem lubię włączyć sobie serial. Takie rutynowe zajęcia porządkują dzień i sprawiają, że czujemy się bezpiecznie i swojsko. Jestem jednak osobą, która szybko się nudzi i popada w przygnębienie. Zbyt długie powtarzanie pewnych czynności powoduje, że nie znajduję w nich dłużej przyjemności, a wręcz zaczynają mnie męczyć i czuję, że czas przecieka mi przez palce. 

"Nie tracisz życia, kiedy umierasz, lecz z każdą minutą, z każdym wlokącym się dniem, na tysiąc błahych sposobów, okazując obojętność". S.V. Benet 

Zastanawiam się wtedy co mogłabym lub co powinnam zmienić w swoim życiu, żeby poczuć się lepiej, by oderwać się od tej zwykłej, szarej codzienności.  By przerwać życiową rutynę choć na chwilę. Czytam teksty, inspiracje i snuję plany. Często jest jednak tak, że całą moją energię, którą faktycznie mogłabym wykorzystać, aby coś zmienić, pochłania samo inspirowanie się. Jednocześnie uważam, że jest już późna pora i  teraz to nie opłaca mi się zabierać do pracy. Jestem też z siebie zadowolona, bo coś jednak zrobiłam a kiedy tak jest mam ochotę się nagrodzić - serialem i słodyczami oczywiście. Postanawiam więc zacząć od jutra. Następnego dnia zapominam już co mnie miało zmotywować do pracy i najnormalniej w świecie nic mi się nie chce. 

To jest jak niekończąca się opowieść. Rutyna dnia codziennego.  Chcę coś zmienić, ale codziennie znajduję jakąś wymówkę i powtarzam utarty schemat dnia, który wpędza mnie w depresję. 

Ta powtarzająca się często sytuacja w końcu zmusiła mnie do tego abym zaczęła myśleć samodzielnie. Bez pomocy inspirujących tekstów. Wtedy doszło do mnie, że nie zmienię życia tak po prostu. Nie rzucę wszystkiego i nie zacznę spełniać marzeń, jednak mogę zrobić coś aby poczuć się lepiej. By rutyna w moim życiu kojarzyła się raczej z przyjemnymi, relaksującymi rytuałami, zamiast z nudą i przygnębieniem. Mogę sprawić aby poszczególne dni czymś różniły się od siebie, bo wtedy łatwiej dostrzec te dobre chwile mimo, wykonywania codziennie tych samych czynności. 

Po pierwsze i najważniejsze
No więc jak wyjść z rutyny...? Poświęć chwilę na zastanowienie się co sprawia, że nie lubisz swojego dnia. Może masz dość tego, że pokonujesz codziennie tę samą drogę do pracy lub nie smakują ci posiłki,  które codziennie jesz.  Zastanów się i zmień to, bo to naprawdę banalne rzeczy, których zmiana może przynieść fantastyczne efekty. 
Ja co jakiś czas muszę zmieniać pewne elementy mojego życia, które mnie nudzą- inaczej wariuję. 
Słucham bardzo dużo muzyki, dlatego co pewien czas szukam nowych piosenek gdy stare już mi się osłuchały na tyle, że muzyka wręcz mnie męczy. Często też w takich sytuacjach całkowicie ją wyłączam, żeby dać odpocząć głowie i znów móc się tym cieszyć.
 Dosyć dużo czasu spędzam też przed komputerem, pracując lub oglądając seriale, czy też czytając blogi. Jest to bardzo fajna forma rozrywki, jednak komputer bardzo męczy, zwłaszcza oczy. Dlatego (choć czasami bardzo trudno jest sobie uświadomić taką potrzebę), robię sobie przymusowe przerwy. Biorę wtedy książkę, wsiadam na rower albo idę zrobić smaczny koktajl, cokolwiek co oderwie mnie od komputera! 
Zmieniam drogę do pracy lub godzinę kolacji i chociaż wiem, że regularne pory posiłków są zdrowe to nie wpadam w paranoję i pozwalam sobie na odrobinę spontaniczności od czasu do czasu. To naprawdę otwiera szufladki w głowie! Z myślenia "muszę zrobić..." przechodzisz na myślenie "mogę, chcę zrobić...".

Drobne porządki
Gdy dopada cię chandra odkurz swoje otoczenie. Odstaw na miejsce rzeczy, które cię denerwują. Przeglądnij zakładki w przeglądarce i usuń to na co musisz patrzeć codziennie a z czego nie korzystasz. Zmień ustawienia w komputerze, które cię denerwują. Wyrzuć potargane skarpety. Zmień tapetę albo obrazek na ścianie. Przemebluj pokój. Usuń z głowy wszystkie te drobiazgi, których załatwienie zajmie ci 5 minut a o których myślisz od miesiąca!

Oddychaj!
Otwórz okno, przewietrz pokój. Zastanów się przez chwilę co dziś sprawiłoby ci radość i zrób to. Jedz wolniej, nie stresuj się, świat się nie zawali jeżeli nie zdążysz zrobić wszystkiego ze swojej listy. Uspokój się i myśl o sobie dobrze i z szacunkiem. Zaakceptuj się.



Przekonasz się szybko, że jest to bardzo prosty sposób aby zmienić swoje życie na lepsze. Jeżeli w końcu przełamiesz schematy, zaczniesz wykonywać te z pozoru nieważne, codzienne czynności  w trochę inny sposób, odmieni się też sposób twojego myślenia i być może w końcu nabierzesz siły do spełniania marzeń! 
 

marca 20, 2018

Lifetramp - zobacz jak robią to inni!

Lifetramp - zobacz jak robią to inni!



Jest takie powiedzenie, że wszystko jest trudne, zanim stanie się łatwe. Kiedy stajemy przed jakimś nieznanym nam zadaniem, mamy przed sobą wiele niewiadomych i powoduje to u nas strach. Nawet, jeżeli nie jest to z założenia nic skomplikowanego i tak się tego obawiamy. Dużo łatwiej jest, jeżeli ktoś znajomy już próbował tego przed nami i możemy dowiedzieć się czegoś na dany temat. Jednak co w przypadku gdy żadna, znana nam osoba nie ma doświadczenia w obszarze, który nas interesuje?

serwis społecznościowy lifetramp, spotkaj się z mentorem i przeżyj dzień w wymarzonym zawodzie
źródło: lifetramp.com
  
Zastanawiałaś się kiedyś, jakby to było zmienić pracę? Odejść z korpo i założyć swój wymarzony biznes? Własna piekarnia lub salon mody. Taka wizja jest bardzo kusząca i wiele osób się na nią decyduje, jest jednak wiele wątpliwości. A co jeżeli się nie nadaję? Przecież nigdy nie prowadziłam własnej firmy, mogę tego nie polubić, nie mam wystarczającej wiedzy, a jak zrezygnuję z pracy to już nie będzie powrotu. Takie dylematy dręczą wiele osób. Ktoś miał ich dość i w końcu wymyślił genialne rozwiązanie: Lifetramp!


  Sposób na pracę marzeń - Lifetramp


Lifetramp to serwis społecznościowy, który łączy ludzi pragnących znaleźć swoją ścieżkę życiową, pasje, lub po prostu przeżyć przygodę z tymi, którzy chcą podzielić się swoim doświadczeniami. Znajdujemy interesującą nas dziedzinę, wybieramy miasto, mentora i w zamian za obiad lub kawę, on pokazuje nam jak wygląda jego dzień. Dzięki temu możemy przeżyć wspaniałą przygodę lub sprawdzić, czy rzeczywiście chcielibyśmy rzucić naszą dotychczasową pracę i zacząć coś zupełnie nowego. 
Lifteramp, wybieraj z pośród wielu kategorii, przeżyj przygodę, zmień swoje życie
źródło: lifetramp.com

Zarejestrować się tam, oraz przeglądać oferty może każdy. Natomiast, aby umówić się z mentorem potrzebujemy zaproszenia od aktywnego użytkownika tego serwisu. 
Co ciekawe jego założycielami są Polacy! Adam Filipowski oraz Michał Michalski stworzyli go w celu zgromadzenia jak największej społeczności, która jest otwarta na ciekawe doświadczenia. Dzięki temu możemy nie tylko poznawać niesamowitych ludzi, ale także poznać ich pracę i pasje. Jest to ogromna szansa by to co do tej pory było tylko marzeniem stało się naszą rzeczywistością. Jeżeli nie na co dzień, to choć na jeden dzień. 

Na podstawie całej idei powstała miniserial dokumentalny: "Lifetramp - życie na próbę" o osobach, które spędziły jeden dzień ze swoim mentorem. Polecam obejrzeć. Serial bardzo fajnie uświadamia, że czasami nie zdajemy sobie sprawy z różnych aspektów poszczególnych zawodów i prowadzenia własnej działalności. Zanim więc podążymy tą wymarzoną ścieżką kariery trzeba zrobić porządny reaserch, podpytać tych bardziej doświadczonych w branży i zastanowić się czy to jest zajęcie dla nas.
serial dokumentalny lifetramp, poznaj osoby, które pracują w zawodzie o którym marzysz
źródło: planeteplus.pl
Znalazłam również ciekawy post Wojtka, który przekonał się na własnej skórze jak to wszystko działa i spędził jeden dzień malując murale.

marca 18, 2018

Niezwykłe pamiątki ze Stanów

Niezwykłe pamiątki ze Stanów


Wybierając się w podróż chcemy zawsze chłonąć jak najwięcej, zapamiętywać obrazy, zatrzymywać emocje które nam towarzyszą, przechowywać w pamięci wszystkie przygody. Robimy zdjęcia, zamawiamy lokalne jedzenie i kupujemy pamiątki. Większość miejsc ma swoje charakterystyczne produkty. Gdybym wybierała się w podróż do Indii wiem, że na pewno przywiozłabym mnóstwo przypraw lub kolorowe Sari. Kiedy jednak myślałam o tym co chciałabym kupić w Stanach Zjednoczonych zupełnie nic nie przychodziło mi do głowy... Mimo wszystko znalazłam kilka wyjątkowych pamiątek.
 

Pocztówki


Możecie pomyśleć, że to dość banalna pamiątka, jednak spójrzcie tylko na te pocztówki. Każda z nich to małe dzieło sztuki. Dodatkowo są lekkie i niedrogie więc możemy sobie pozwolić na dokupienie kolejnych nawet kiedy mamy już walizkę wypchaną po brzegi.  Moje ulubione to te w stylu retro.
pocztówki w stylu vintage ze Stanów Zjednoczonych, niezwykłe pamiątki, drewniana pocztówka
 

Mapa

Kiedy byłam w USA pierwszy raz, wszędzie szukałam mapy Stanów, takiej w formie plakatu na ścianę. Niestety nigdzie jej nie znalazłam. W tym roku nawet już nie szukałam i trafiłam przypadkiem na to cudo. Kupiłam ją w Bibliotece Publicznej w NYC za niecałe 5$.

Mapa USA w stylu retro, plakat z mapą na ścianę to naprawdę świetna i niedroga pamiątka z USA

Łapacz Snów

Przywołuje najpiękniejsze wspomnienia z kilkudniowej wyprawy po parkach narodowych i mojej pierwszej wizyty w USA. Zdecydowanie moja ulubiona pamiątka. Został wykonany ręcznie, zapakowany z dołączoną karteczką na temat jego historii.  
  
Dreamcatcher, przywieziony z Arizony w USA, kupiony od Indianki
Made in Arizona

 Naszywki

W USA jest wiele ciekawych muzeów, parków narodowych, parków rozrywki i innych tego typu miejsc i z doświadczenia wiem, że sprzedaje się w nich ogromne ilości gadżetów i pamiątek. Ceny jednak potrafią wprowadzić w osłupienie. Dlatego bardzo dobrą alternatywą będą naszywki, które są naprawdę pięknie wykonane, stosunkowo niedrogie (5-10$) i będą przypominać o niezwykłych miejscach, które odwiedziliście.
Taką naszywkę możemy nakleić na ubranie za pomocą żelazka, została ona kupiona w USA w parku narodowym Adirondack Mountains



Naklejki

Pomysł jest bardzo prosty. Kupujemy bidon na wodę, odwiedzamy dowolne miejsce a na pamiątkę przyklejamy na nim naklejkę z tego właśnie miejsca. W Stanach jest to bardzo popularne i wygląda to naprawdę genialnie! 
Naklejki do umieszczenia na bidonie, do kolekcjonowania, Speculator Nowy York

Gadżety sportowe 

Amerykanie są naprawdę wielkimi fanami sportów. Najpopularniejsze z nich to Football Amerykański oraz Baseball, a uczestniczenie w tym całym meczowym szaleństwie to wielka frajda. Nidy nie rozumiałam tego kolekcjonerskiego wariactwa, kupowania sportowych gadżetów i noszenia koszulek ukochanej drużyny. To doświadczenie jednak coś zmieniło i uważam, że to fajnie mieć pasje i być z tego dumnym.
Piłeczka Basebolowa z logo drużyny New York Yankees, pamiątki baseball

Bilety lotnicze

Nie jest to typowa pamiątka ze Stanów Zjednoczonych, jednak naprawdę niezwykła i oryginalna , no i nie musimy dodatkowo za nią płacić! 
bilet na lot new york - los angeles, pamiątkowy

marca 16, 2018

Everything you want - spring wishlist

Everything you want - spring wishlist
Kiedy bardzo spodoba mi się jakaś rzecz i po namyśle uznaję, że jest mi potrzebna lub po prostu nadal bardzo, bardzo mi się podoba - wpisuję ją na moją listę. W ten sposób każdy zakup jest przemyślany, kupuję mniej rzeczy, za to lepszej jakości i bez problemu odpowiadam na pytanie o to jaki prezent chciałabym dostać np. na urodziny. Nie twierdzę, że spontaniczne zakupy nie są fajne i że powinniśmy wszystko dogłębnie analizować. Dla mnie jednak jest to duże ułatwienie szczególnie jeżeli chodzi o zakupy ubrań, gdyż wciąż poszukuję swojego stylu. Mając tę listę po prostu wiem, że nie pójdę do sklepu i nie kupię kolejnej bluzki, która nijak ma się do reszty garderoby ;)   

 
  1. Wełniany szalik H&M.  Ciepły a przy tym łatwy w ujarzmieniu i elegancki szalik, który idealnie pasuje do płaszcza. 
  2. Książka o zdrowym odżywianiu - Food Pharmacy. Jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że odżywiam się bardzo źle, a głównym składnikiem mojego pożywienia jest chleb a nie jak zawsze myślałam - owoce i warzywa! Myślę, że czas coś z tym zrobić. 
  3. Puder brązujący Hoola marki Benefit. Prawdę mówiąc nie wiem czy ten produkt jest dobry, jednak ma urocze i praktyczne opakowanie i bardzo chętnie go wypróbuję! 
  4. Aparat fotograficzny Olympus Pen E-PL8. Niesamowity design, niewielki rozmiar i dobra jakość zdjęć - tyle wystarczy aby przekonać mnie by do robienia zdjęć używać czegoś więcej niż telefonu. 
  5. Olejek malinowy Mokosh. Bogaty w wiele składników odżywczych olejek, który możemy stosować do codziennej pielęgnacji cery - polecany przez pokaźne grono osób (wybór firmy przypadkowy). 
  6. Kurtka skórzana River Island. Świetna baza do stworzenia garderoby. Stylowa i bez zbędnych udziwnień - będzie pasować do wszystkiego.

marca 13, 2018

Made in USA - zakupy w Stanach

Made in USA - zakupy w Stanach
Jako nastolatka uwielbiałam zakupy. Zbierałam pieniądze z kieszonkowego i czekałam z niecierpliwością, aż będę je mogła wydać na nowe ubrania. W ostatnich latach zakupy już nie były dla mnie takie przyjemne. Za dużo ludzi w centrach handlowych, ubrania kiepskiej jakości i na dodatek bardzo drogie. Przyznacie, że trzeba się nieźle namęczyć, aby znaleźć coś sensownego w odpowiedniej cenie. Moją "zakupową radość" odzyskałam dopiero w USA. 




marca 11, 2018

No i po co mi te studia

No i po co mi te studia
Pójście na studia wiązało się dla mnie z wielkim stresem. Tak naprawdę nie byłam pewna co chcę studiować i na jakim kierunku dałabym sobie radę. Uczepiłam się fizjoterapii bo był to jedyny kierunek, który wydał mi się sensowny a przy tym niewiele miał wspólnego z przedmiotami ścisłymi z których byłam beznadziejna. Chciałam pójść na studia zaoczne bo nie wyobrażałam sobie przeprowadzki. Ze względów na koszty takich studiów moja mama namawiała mnie jednak na studia dzienne. Po trzech tygodniach w obcym mieście, w akademiku z ludźmi których nie znałam byłam tak załamana, że chciałam zrezygnować ze studiów i wrócić do domu - jednak nie zrobiłam tego. I choć teraz wiem, że kierunek jaki wybrałam był totalnie nie trafiony w moim przypadku to jestem wdzięczna mojej mamie i cieszę się, że studiowałam, że były to studia dzienne i że mieszkałam w akademiku, co również było jej pomysłem.

 
Czasami myślę, że to był wielki błąd, że wtedy nie zrezygnowałam z tych studiów. Gdyby tak się stało może zaczęłabym pracować i zdobyłabym doświadczenie w jakiejś dziedzinie lub przynajmniej odłożyłabym pieniądze zamiast wydawać je na studia. Może zapisałabym się na inny kierunek. Nie zmarnowałabym tych pięciu lat. Chociaż tak naprawdę nie uważam ich za całkiem zmarnowane...

Ludzie
Poznałam mnóstwo fantastycznych ludzi z którymi się zaprzyjaźniłam  i utrzymuję kontakt mimo tego, że studia skończyłam i przeprowadziłam się. Staram się co jakiś czas odwiedzać Rzeszów bo tak samo jak znienawidziłam go od pierwszej wizyty, tak teraz za nim tęsknię! Nigdy wcześniej w swoim życiu nie poznałam tylu ludzi ilu na studiach i myślę, że o drugą taką okazję będzie ciężko. Jest to coś absolutnie fantastycznego i to nie tylko ze względu na to, że można nawiązać przyjaźnie na całe życie, czy poznać swoją drugą połowę. Jest to również okazja by zainspirować się do działania, odkryć w sobie nowe pasje i poznać ludzi których przysługi być może będziemy potrzebować kiedyś w przyszłości. W końcu w dzisiejszym świecie tak wiele opiera się na dobrych znajomościach. 

Przygody
Zawsze powtarzałam, że chcę mieć ciekawe życie, wiecie te wszystkie niesamowite przygody, które przydarzają się bohaterom seriali. Nie chciałam, żeby moje życie było przewidywalne i muszę powiedzieć, że moje studia nie były takie ani trochę. Był to beztroski czas spędzony z przyjaciółmi i czasami wydawało mi się, że moim jedynym obowiązkiem jest znalezienie oryginalnego pomysłu na spędzenie kolejnego weekendu. Wymyślaliśmy coraz bardziej niedorzeczne zajęcia, w końcu studentom wybacza się wszystko. Nie mogliśmy się zdecydować, które miejsca odwiedzić najpierw, więc losowaliśmy. Zwiedziliśmy klika miejsc autostopem. Nie były to dalekie podróże jednak całkowicie na spontanie. Kiedy chcieliśmy urządzić imprezę w akademiku przekupywaliśmy portierów ciastami i innymi przysmakami 😉 Czasami całkiem normalnie zapowiadający się dzień kończył się imprezą nad jeziorem. Nie obyło się też bez mandatów i kłopotów, jednak po latach wspomina się to wszystko ze śmiechem i łezką w oku. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że był to najlepszy okres w moim życiu. 
 
Juwenalia, Rzeszów
 
Kombinowanie
Do czasów studiów byłam osobą, która zawsze stosowała się do zasad. Byłam cicha i uprzejma jeżeli ktoś powiedział, że nie należy czegoś robić, nie robiłam tego. Oddawałam wszystko w terminie i zawsze byłam przygotowana na klasówki  (no może prawie zawsze). Uważałam, że jeśli coś jest takie jakie jest to już musi tak zostać. Jednak szkolne życie wcale nie przypomina i nie przygotowuje do życia studenckiego. O czym szybko się przekonałam. Nie ma czasu i możliwości aby przyswoić cały materiał więc trzeba wybrać rzeczy, które uważamy za najważniejsze. Niejednokrotnie trzeba nagiąć terminy i uprosić wykładowcę, aby zechciał przełożyć zaliczenie lub pozwolić nam napisać go jeszcze raz. Jeżeli uczelnia koliduje z pracą (a w jeszcze gorszym wariancie - z imprezami) trzeba przesuwać plany zajęć, grafiki lub odrabiać zajęcia. Trzeba kombinować. W czasie studiów miałam wiele praktyk, kilka z nich było wakacyjnych. Nie chciałam zostawać na wakacje w mieście, które żyło właściwie tylko podczas roku akademickiego i płacić za utrzymanie dodatkowe pieniądze. Musiałam więc załatwiać praktyki na własną rękę i przekonać uczelnię, że jest to odpowiednie miejsce do ich odbycia. Nauczyłam się dzięki temu pisać podania właściwie w każdej sprawie, kombinować tak by wszystko udało się dopiąć na czas, radzić sobie w sytuacjach stresowych i wybierać priorytety. Myślę, że to bardzo przydatne życiowe umiejętności


Kursy i doświadczenie
 Wiem, że będąc na studiach myśli się o przyjemniejszych rzeczach niż dodatkowe zajęcia, jednak warto się tym zainteresować i zrobić krok w stronę zwiększenia swoich szans na lepszą pracę. Ja na swoich studiach dowiedziałam się, że w każdym większym mieście funkcjonuje Biuro Osób Niepełnosprawnych, które organizuje różnego rodzaju darmowe kursy. Osoby niepełnosprawne mają oczywiście pierwszeństwo w skorzystaniu z takiego kursu jednak często zostają dodatkowe wolne miejsca. Dzięki temu nauczyłam się pływać na grzbiecie, skończyłam kurs na animatora czasu wolnego, kurs asystenta osoby niepełnosprawnej i rozpoczęłam kurs Microsoft Office (którego niestety nie dokończyłam). Wszystkie te kursy były darmowe. Oprócz kursów przez półtorej roku działałam w Samorządzie Studenckim co pozwoliło mi na podglądnięcie ich pracy "od kuchni" i zdobycie kilku cennych umiejętności. Praca w Samorządzie daje również różnego rodzaju przywileje jak np. wyjazdy na szkolenia. Więcej o tym napiszę już niedługo w osobnym poście. Oprócz kursów starałam się także angażować w różnego rodzaju działalność charytatywną. Razem ze znajomymi dwukrotnie zorganizowaliśmy Szlachetną Paczkę w naszym akademiku. To naprawdę daje satysfakcję i pokazuje jak bardzo ludzie potrafią sobie pomagać i współpracować w szczytnym celu. A przy okazji to dobra zabawa i szansa aby poznać nowych ludzi. 

Samodzielność
Myślę, że to najlepszy i najbardziej wartościowy punkt tej listy. Studia dały mi szansę na sprawdzenie swoich sił poza zasięgiem koła ratunkowego rodziców. Na początku było ciężko i wracałam do domu na każdy weekend, pomimo że dzieliły mnie od niego 4 godziny jazdy autobusem. Jednak koniec, końców nauczyło mnie to dbać o siebie bo nikt już nie kazał wkładać mi czapki, czy nie robił za mnie prania. Musiałam nauczyć się gotować i to chyba było dla mnie najtrudniejsze, dlatego przez pierwszy rok żywiłam się prawie i wyłącznie chlebem i makaronem! Zaczęłam samodzielnie rozporządzać pieniędzmi, co stanowiło nie lada pokusę by pozbyć się ich na pierwszej, lepszej wyprzedaży i popić drinkiem na imprezie. Ponieważ pochodzę z małej miejscowości to odnalezienie się w większym mieście też zajęło mi trochę czasu. No i najważniejsze. Na studia pojechałam zupełnie sama. Nie znałam nikogo z mojego roku ani z akademika w którym zamieszkałam. Czułam się samotna i było mi bardzo ciężko. Szybko jednak poznałam kilka osób z którymi od razu złapałam wspólny język (zalety akademika - bardzo łatwo poznać nowe osoby). Pokazało mi to jednak jak silna jestem i że w każdej sytuacji dam sobie radę, nawet jeśli z początku wydaje się ona beznadziejna. Samotność to chyba coś czego boję się najbardziej i to doświadczenie było dla mnie próbą, która wzmocniła mój charakter. 

Podróże
Nigdy nie myślałam o podróżach w kategorii swoich marzeń. Coś tam wiedziałam o geografii, gdy ktoś pytał gdzie chciałabym pojechać miałam przygotowanych kilka miejsc dla świętego spokoju. Myślę, że było to spowodowane tym, że nigdy nie podróżowałam na własną rękę. Zawsze były to zorganizowane szkolne wyjazdy lub kolonie z opiekunami i przewodnikiem, którzy decydowali za nas co i kiedy zobaczymy. Na studiach nikt już nie organizował nam wycieczek i powoli sami zaczęliśmy odczuwać taką potrzebę. Mieliśmy zniżki na komunikację, sporo wolnego czasu i masę szalonych pomysłów. Zwiedzaliśmy głównie na spontanie i niskobudżetowo. Kilka razy na stopa, pociągiem i autobusami. Odwiedzałam przyjaciół w różnych miastach, byłam na Woodstocku, dwukrotnie wyjechałam do Stanów Zjednoczonych na program Work and Travel i przy okazji odwiedziłam Meksyk. Zarówno te podróże jak i całe studia były dla mnie prawdziwą przygodą.
  
Woodstock 2015

Jeżeli chcecie dowiedzieć się jak wyjechać do USA, to niedługo na blogu pojawi się o tym wpis, a u Michała Maja przeczytacie o równie fajnym programie Youth In Action.

marca 09, 2018

Camp America - Last chance for adventure

Camp America - Last chance for adventure


Kiedyś bardzo chciałam zgłosić się do programu Camp America, jednak wszystko potoczyło się tak,  że zrezygnowałam z tego marzenia. Po prostu odpuściłam i tylko kiedy scrollowałam facebooka i od czasu do czasu natknełam się na reklamę CA czułam ukłucie żalu i przewijałam stronę szybciej, żeby nie myśleć o tym że coś mnie w życiu ominęło.

O programie dowiedziałam się zaraz po maturze. I cała koncepcja wydała mi się tak bajeczenie piękna, że zaraz po powrocie do domu znalazłam kopertę napisałam na niej CAMP AMERICA i włożyłam do niej 20 zł. Suma jaką trzeba było wpłacić za udział w programie nie była mała, zwłaszcza, że czekało mnie wiele innych wydatków związanych ze studiami w innym mieście. Stwierdziłam jednak, że jeśli będę systematycznie odkładać do koperty niewielkie sumy to w końcu uzbieram potrzebną kwotę.
Poszłam na studia. Do koperty od czasu do czasu wkładałam jakiś banknot albo go wyciągałam. W każdym bądź razie bilans wynosił coś koło zera. Na drugim, a także trzecim roku dostawałam stypendium rektora za wyniki w nauce. Takie stypendium dostawała też moja przyjaciółka z którą zaczęłyśmy poważnie podchodzić do planów zgłoszenia się na program. Nikt z naszych znajomych nie był na takim programie więc całe nasze źródło informacji stanowiła strona www, a wątpliwości dopadały raz jedną raz drugą z nas i w końcu wygrały. Nie jedziemy - tak stwierdziłyśmy. Jest już późno, musiałybyśmy zgłosić się jak najszybciej, nasz angielski jest słaby a na dodatek marne szanse byśmy obie były na jednym Campie no i jeszcze sesja... Nie jedziemy.
A więc byłam już na etapie pogrzebanego marzenia i pośpiesznego scrollowania facebooka w celu uniknięcia jakichkolwiek wzmianek o Camp America a moje studia powoli dobiegały końca. Właśnie wtedy dowiedziałam się, że jedna z moich znajomych zdecydowała się na wyjazd. W głowie pojawiły się automatycznie dwie myśli: "super, że się zdecydowała!" i "jak ja do cholery mogłam przegapić swoją szansę?!". Myślę, że to był i będzie najbardziej kluczowy moment w moim życiu, że zmieniło się wtedy coś w sposobie mojego myślenia. Dotarło do mnie, że miałam okazję ale cały czas odsuwałam ją od siebie aż w końcu trafiłam pod ścianę - jedziesz teraz albo nigdy -wybieraj.

"Sukces osiąga się po dwakroć. Pierwszy raz w umyśle, a drugi w realnym świecie" -R.Byrne
Myślę, że z takimi decyzjami trzeba postępować jak z wejściem do lodowatej wody czyli szybko i bez zbędnego myślenia. Tak właśnie zrobiłam, jeszcze tego samego wieczora napisałam do przypisanej do mojego regionu konsultantki i dopiero później dopadły mnie wątpliwości, które szczerze powiedziawszy towarzyszły mi niemalże do samego powrotu do Polski. Na szczęście moja konsultantka dzielnie przekonywała mnie, że warto i pomogła mi przejść przez całą procedurę, choć myśli o rezygnacji pojawiały się praktycznie na każdym etapie rekrutacji.
 Miejsce na moim Campie dostałam pod koniec kwietnia, a już w maju odbyłam rozmowę w ambasadzie. W połowie czerwca wylecieliśmy do USA i rozpoczęła się przygoda mojego życia.
Brooklyn Bridge NYC
                                                                                                                
Gdy o tym myślę, widzę jak dużo pracy musiałam wykonać i jak duże lęki w swojej głowie musiałam przełamać. Zresztą nie tylko w swojej. Oprócz siebie cały czas musiałam przekonywać również moich rodziców, którzy bardzo obawiali się mojego wyjazdu i próbowali przekonać mnie do zmiany decyzji. Tak się złożyło, że miałam również w tym czasie bardzo wiele obowiązków: studia dzienne, obrona pracy magisterskiej, praktyki, szkoła weekendowa również z praktykami oraz egzaminy i dodatkowe zobowiązania. Myślałam, że nie podołam wszystkim zadaniom, że wątpliwości wezmą górę i w którymś momencie dam złamać się namowom rodziców. A jednak dziś wspominam o tym z wielkim sentymentem i opowiadam znajomym o szalonych przygodach zza oceanu. Teraz mam również świadomość, że na wszystkie wspaniałe rzeczy w życiu trzeba zapracować, dać coś z siebie i podjąć ryzyko z możliwością poniesienia porażki. Takie rzeczy nie dzieją się same, trzeba wykonać ten pierwszy najważniejszy krok - podjąć decyzję.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego posta przynajmniej część z was nabierze odwagi aby stawić czoła nowym wyzwaniom!
                                                                                                                                                          
Copyright © 2016 Wonder Bumble , Blogger