marca 11, 2018

No i po co mi te studia

Pójście na studia wiązało się dla mnie z wielkim stresem. Tak naprawdę nie byłam pewna co chcę studiować i na jakim kierunku dałabym sobie radę. Uczepiłam się fizjoterapii bo był to jedyny kierunek, który wydał mi się sensowny a przy tym niewiele miał wspólnego z przedmiotami ścisłymi z których byłam beznadziejna. Chciałam pójść na studia zaoczne bo nie wyobrażałam sobie przeprowadzki. Ze względów na koszty takich studiów moja mama namawiała mnie jednak na studia dzienne. Po trzech tygodniach w obcym mieście, w akademiku z ludźmi których nie znałam byłam tak załamana, że chciałam zrezygnować ze studiów i wrócić do domu - jednak nie zrobiłam tego. I choć teraz wiem, że kierunek jaki wybrałam był totalnie nie trafiony w moim przypadku to jestem wdzięczna mojej mamie i cieszę się, że studiowałam, że były to studia dzienne i że mieszkałam w akademiku, co również było jej pomysłem.

 
Czasami myślę, że to był wielki błąd, że wtedy nie zrezygnowałam z tych studiów. Gdyby tak się stało może zaczęłabym pracować i zdobyłabym doświadczenie w jakiejś dziedzinie lub przynajmniej odłożyłabym pieniądze zamiast wydawać je na studia. Może zapisałabym się na inny kierunek. Nie zmarnowałabym tych pięciu lat. Chociaż tak naprawdę nie uważam ich za całkiem zmarnowane...

Ludzie
Poznałam mnóstwo fantastycznych ludzi z którymi się zaprzyjaźniłam  i utrzymuję kontakt mimo tego, że studia skończyłam i przeprowadziłam się. Staram się co jakiś czas odwiedzać Rzeszów bo tak samo jak znienawidziłam go od pierwszej wizyty, tak teraz za nim tęsknię! Nigdy wcześniej w swoim życiu nie poznałam tylu ludzi ilu na studiach i myślę, że o drugą taką okazję będzie ciężko. Jest to coś absolutnie fantastycznego i to nie tylko ze względu na to, że można nawiązać przyjaźnie na całe życie, czy poznać swoją drugą połowę. Jest to również okazja by zainspirować się do działania, odkryć w sobie nowe pasje i poznać ludzi których przysługi być może będziemy potrzebować kiedyś w przyszłości. W końcu w dzisiejszym świecie tak wiele opiera się na dobrych znajomościach. 

Przygody
Zawsze powtarzałam, że chcę mieć ciekawe życie, wiecie te wszystkie niesamowite przygody, które przydarzają się bohaterom seriali. Nie chciałam, żeby moje życie było przewidywalne i muszę powiedzieć, że moje studia nie były takie ani trochę. Był to beztroski czas spędzony z przyjaciółmi i czasami wydawało mi się, że moim jedynym obowiązkiem jest znalezienie oryginalnego pomysłu na spędzenie kolejnego weekendu. Wymyślaliśmy coraz bardziej niedorzeczne zajęcia, w końcu studentom wybacza się wszystko. Nie mogliśmy się zdecydować, które miejsca odwiedzić najpierw, więc losowaliśmy. Zwiedziliśmy klika miejsc autostopem. Nie były to dalekie podróże jednak całkowicie na spontanie. Kiedy chcieliśmy urządzić imprezę w akademiku przekupywaliśmy portierów ciastami i innymi przysmakami 😉 Czasami całkiem normalnie zapowiadający się dzień kończył się imprezą nad jeziorem. Nie obyło się też bez mandatów i kłopotów, jednak po latach wspomina się to wszystko ze śmiechem i łezką w oku. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że był to najlepszy okres w moim życiu. 
 
Juwenalia, Rzeszów
 
Kombinowanie
Do czasów studiów byłam osobą, która zawsze stosowała się do zasad. Byłam cicha i uprzejma jeżeli ktoś powiedział, że nie należy czegoś robić, nie robiłam tego. Oddawałam wszystko w terminie i zawsze byłam przygotowana na klasówki  (no może prawie zawsze). Uważałam, że jeśli coś jest takie jakie jest to już musi tak zostać. Jednak szkolne życie wcale nie przypomina i nie przygotowuje do życia studenckiego. O czym szybko się przekonałam. Nie ma czasu i możliwości aby przyswoić cały materiał więc trzeba wybrać rzeczy, które uważamy za najważniejsze. Niejednokrotnie trzeba nagiąć terminy i uprosić wykładowcę, aby zechciał przełożyć zaliczenie lub pozwolić nam napisać go jeszcze raz. Jeżeli uczelnia koliduje z pracą (a w jeszcze gorszym wariancie - z imprezami) trzeba przesuwać plany zajęć, grafiki lub odrabiać zajęcia. Trzeba kombinować. W czasie studiów miałam wiele praktyk, kilka z nich było wakacyjnych. Nie chciałam zostawać na wakacje w mieście, które żyło właściwie tylko podczas roku akademickiego i płacić za utrzymanie dodatkowe pieniądze. Musiałam więc załatwiać praktyki na własną rękę i przekonać uczelnię, że jest to odpowiednie miejsce do ich odbycia. Nauczyłam się dzięki temu pisać podania właściwie w każdej sprawie, kombinować tak by wszystko udało się dopiąć na czas, radzić sobie w sytuacjach stresowych i wybierać priorytety. Myślę, że to bardzo przydatne życiowe umiejętności


Kursy i doświadczenie
 Wiem, że będąc na studiach myśli się o przyjemniejszych rzeczach niż dodatkowe zajęcia, jednak warto się tym zainteresować i zrobić krok w stronę zwiększenia swoich szans na lepszą pracę. Ja na swoich studiach dowiedziałam się, że w każdym większym mieście funkcjonuje Biuro Osób Niepełnosprawnych, które organizuje różnego rodzaju darmowe kursy. Osoby niepełnosprawne mają oczywiście pierwszeństwo w skorzystaniu z takiego kursu jednak często zostają dodatkowe wolne miejsca. Dzięki temu nauczyłam się pływać na grzbiecie, skończyłam kurs na animatora czasu wolnego, kurs asystenta osoby niepełnosprawnej i rozpoczęłam kurs Microsoft Office (którego niestety nie dokończyłam). Wszystkie te kursy były darmowe. Oprócz kursów przez półtorej roku działałam w Samorządzie Studenckim co pozwoliło mi na podglądnięcie ich pracy "od kuchni" i zdobycie kilku cennych umiejętności. Praca w Samorządzie daje również różnego rodzaju przywileje jak np. wyjazdy na szkolenia. Więcej o tym napiszę już niedługo w osobnym poście. Oprócz kursów starałam się także angażować w różnego rodzaju działalność charytatywną. Razem ze znajomymi dwukrotnie zorganizowaliśmy Szlachetną Paczkę w naszym akademiku. To naprawdę daje satysfakcję i pokazuje jak bardzo ludzie potrafią sobie pomagać i współpracować w szczytnym celu. A przy okazji to dobra zabawa i szansa aby poznać nowych ludzi. 

Samodzielność
Myślę, że to najlepszy i najbardziej wartościowy punkt tej listy. Studia dały mi szansę na sprawdzenie swoich sił poza zasięgiem koła ratunkowego rodziców. Na początku było ciężko i wracałam do domu na każdy weekend, pomimo że dzieliły mnie od niego 4 godziny jazdy autobusem. Jednak koniec, końców nauczyło mnie to dbać o siebie bo nikt już nie kazał wkładać mi czapki, czy nie robił za mnie prania. Musiałam nauczyć się gotować i to chyba było dla mnie najtrudniejsze, dlatego przez pierwszy rok żywiłam się prawie i wyłącznie chlebem i makaronem! Zaczęłam samodzielnie rozporządzać pieniędzmi, co stanowiło nie lada pokusę by pozbyć się ich na pierwszej, lepszej wyprzedaży i popić drinkiem na imprezie. Ponieważ pochodzę z małej miejscowości to odnalezienie się w większym mieście też zajęło mi trochę czasu. No i najważniejsze. Na studia pojechałam zupełnie sama. Nie znałam nikogo z mojego roku ani z akademika w którym zamieszkałam. Czułam się samotna i było mi bardzo ciężko. Szybko jednak poznałam kilka osób z którymi od razu złapałam wspólny język (zalety akademika - bardzo łatwo poznać nowe osoby). Pokazało mi to jednak jak silna jestem i że w każdej sytuacji dam sobie radę, nawet jeśli z początku wydaje się ona beznadziejna. Samotność to chyba coś czego boję się najbardziej i to doświadczenie było dla mnie próbą, która wzmocniła mój charakter. 

Podróże
Nigdy nie myślałam o podróżach w kategorii swoich marzeń. Coś tam wiedziałam o geografii, gdy ktoś pytał gdzie chciałabym pojechać miałam przygotowanych kilka miejsc dla świętego spokoju. Myślę, że było to spowodowane tym, że nigdy nie podróżowałam na własną rękę. Zawsze były to zorganizowane szkolne wyjazdy lub kolonie z opiekunami i przewodnikiem, którzy decydowali za nas co i kiedy zobaczymy. Na studiach nikt już nie organizował nam wycieczek i powoli sami zaczęliśmy odczuwać taką potrzebę. Mieliśmy zniżki na komunikację, sporo wolnego czasu i masę szalonych pomysłów. Zwiedzaliśmy głównie na spontanie i niskobudżetowo. Kilka razy na stopa, pociągiem i autobusami. Odwiedzałam przyjaciół w różnych miastach, byłam na Woodstocku, dwukrotnie wyjechałam do Stanów Zjednoczonych na program Work and Travel i przy okazji odwiedziłam Meksyk. Zarówno te podróże jak i całe studia były dla mnie prawdziwą przygodą.
  
Woodstock 2015

Jeżeli chcecie dowiedzieć się jak wyjechać do USA, to niedługo na blogu pojawi się o tym wpis, a u Michała Maja przeczytacie o równie fajnym programie Youth In Action.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Wonder Bumble , Blogger