marca 09, 2018

Camp America - Last chance for adventure



Kiedyś bardzo chciałam zgłosić się do programu Camp America, jednak wszystko potoczyło się tak,  że zrezygnowałam z tego marzenia. Po prostu odpuściłam i tylko kiedy scrollowałam facebooka i od czasu do czasu natknełam się na reklamę CA czułam ukłucie żalu i przewijałam stronę szybciej, żeby nie myśleć o tym że coś mnie w życiu ominęło.

O programie dowiedziałam się zaraz po maturze. I cała koncepcja wydała mi się tak bajeczenie piękna, że zaraz po powrocie do domu znalazłam kopertę napisałam na niej CAMP AMERICA i włożyłam do niej 20 zł. Suma jaką trzeba było wpłacić za udział w programie nie była mała, zwłaszcza, że czekało mnie wiele innych wydatków związanych ze studiami w innym mieście. Stwierdziłam jednak, że jeśli będę systematycznie odkładać do koperty niewielkie sumy to w końcu uzbieram potrzebną kwotę.
Poszłam na studia. Do koperty od czasu do czasu wkładałam jakiś banknot albo go wyciągałam. W każdym bądź razie bilans wynosił coś koło zera. Na drugim, a także trzecim roku dostawałam stypendium rektora za wyniki w nauce. Takie stypendium dostawała też moja przyjaciółka z którą zaczęłyśmy poważnie podchodzić do planów zgłoszenia się na program. Nikt z naszych znajomych nie był na takim programie więc całe nasze źródło informacji stanowiła strona www, a wątpliwości dopadały raz jedną raz drugą z nas i w końcu wygrały. Nie jedziemy - tak stwierdziłyśmy. Jest już późno, musiałybyśmy zgłosić się jak najszybciej, nasz angielski jest słaby a na dodatek marne szanse byśmy obie były na jednym Campie no i jeszcze sesja... Nie jedziemy.
A więc byłam już na etapie pogrzebanego marzenia i pośpiesznego scrollowania facebooka w celu uniknięcia jakichkolwiek wzmianek o Camp America a moje studia powoli dobiegały końca. Właśnie wtedy dowiedziałam się, że jedna z moich znajomych zdecydowała się na wyjazd. W głowie pojawiły się automatycznie dwie myśli: "super, że się zdecydowała!" i "jak ja do cholery mogłam przegapić swoją szansę?!". Myślę, że to był i będzie najbardziej kluczowy moment w moim życiu, że zmieniło się wtedy coś w sposobie mojego myślenia. Dotarło do mnie, że miałam okazję ale cały czas odsuwałam ją od siebie aż w końcu trafiłam pod ścianę - jedziesz teraz albo nigdy -wybieraj.

"Sukces osiąga się po dwakroć. Pierwszy raz w umyśle, a drugi w realnym świecie" -R.Byrne
Myślę, że z takimi decyzjami trzeba postępować jak z wejściem do lodowatej wody czyli szybko i bez zbędnego myślenia. Tak właśnie zrobiłam, jeszcze tego samego wieczora napisałam do przypisanej do mojego regionu konsultantki i dopiero później dopadły mnie wątpliwości, które szczerze powiedziawszy towarzyszły mi niemalże do samego powrotu do Polski. Na szczęście moja konsultantka dzielnie przekonywała mnie, że warto i pomogła mi przejść przez całą procedurę, choć myśli o rezygnacji pojawiały się praktycznie na każdym etapie rekrutacji.
 Miejsce na moim Campie dostałam pod koniec kwietnia, a już w maju odbyłam rozmowę w ambasadzie. W połowie czerwca wylecieliśmy do USA i rozpoczęła się przygoda mojego życia.
Brooklyn Bridge NYC
                                                                                                                
Gdy o tym myślę, widzę jak dużo pracy musiałam wykonać i jak duże lęki w swojej głowie musiałam przełamać. Zresztą nie tylko w swojej. Oprócz siebie cały czas musiałam przekonywać również moich rodziców, którzy bardzo obawiali się mojego wyjazdu i próbowali przekonać mnie do zmiany decyzji. Tak się złożyło, że miałam również w tym czasie bardzo wiele obowiązków: studia dzienne, obrona pracy magisterskiej, praktyki, szkoła weekendowa również z praktykami oraz egzaminy i dodatkowe zobowiązania. Myślałam, że nie podołam wszystkim zadaniom, że wątpliwości wezmą górę i w którymś momencie dam złamać się namowom rodziców. A jednak dziś wspominam o tym z wielkim sentymentem i opowiadam znajomym o szalonych przygodach zza oceanu. Teraz mam również świadomość, że na wszystkie wspaniałe rzeczy w życiu trzeba zapracować, dać coś z siebie i podjąć ryzyko z możliwością poniesienia porażki. Takie rzeczy nie dzieją się same, trzeba wykonać ten pierwszy najważniejszy krok - podjąć decyzję.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego posta przynajmniej część z was nabierze odwagi aby stawić czoła nowym wyzwaniom!
                                                                                                                                                          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Wonder Bumble , Blogger